Wieczorem...gdy już niebo powleka się ciemną szatą w mym sercu wybucha płomień. Nieokiełznany, niszczący, silny. Płomień, który daje mi siłę, płomień, który spala to, co winno być spalone. A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od małej, niewinnej iskierki...M.;* piękne...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niech płonie.
OdpowiedzUsuń