w poświacie płomieni,
pełna słońca blasku,
w ognistej czerwieni,
tańczyła istota,jemu przeznaczona,
oddana pustyni, kochanka faraona.
Dusza jej jak bestia; dzika-lecz spętana,
choć pod boskim jarzmem-lecz nieokiełznana.
Tańczyła pośród piasku,
córa odwieczności,
brodząc w złotym blasku,
tonąc w swej żałości,
krzyczała w bólu-Tyś mym przeznaczeniem,
chciała spełnienia,
godząc się z cierpieniem,
żądała spojrzenia,w jego oczach żaru,
pragnęła być jedyną-tylko tego daru...
Łzy rubinowe spływały obficie,
po ołtarzu duszy,
gdy go nie dostała,
składała ofiarę tańcząc o świcie,
nałożnica pańska,wiedząc, że przegrała...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz